wtorek, 16 października 2012

Zachęta... do sztuki

Od dłuższego czasu - w zasadzie od ponad 4 lat - zabieram córkę przynajmniej raz w miesiącu do naszej Galerii Narodowej - jakby nie było taki właśnie tytuł nosi Zachęta.
Nie jest to zwykle odkrywanie aktualnych wystaw i prezentowanych artystów a specjalnie dla dzieci przygotowanie warsztaty, gdzie przez pierwszą część zajęć  "obchodzi" się wystawę i o niej rozmawia - oczywiście z przewodnikiem - a drugą część wykonuje prace plastyczno-techniczne na zadany (powiązany z wystawą) temat.
Warsztaty są ciekawe pod względem prezentacji sztuki współczesnej i jej tłumaczenia dzieciom.
Mnie nigdy nikt nie uczył interpretacji dzieł przeróżnych i jej dowolności - co tak mocno jest związane z jakże różną i nieprzewidywalną sztuką dzisiejszą. Dla mnie naturalizm czy impresjonizm były zrozumiałe, no może jeszcze odrobina abstrakcji...
Te dzieci- wciąż małe bo jednak tylko 8-9 letnie - poddawane są uwrażliwianiu na to co je otacza właśnie na takich zajęciach. I bardzo to lubię. Uważam, że to ogromnie potrzebne i ważne w życiu aby poznawać rzeczy, umieć ocenić ładne i brzydkie i umieć dostrzec często nie tylko drugie ale i trzecie dno.
Tylko gdzie jest granica? Ostatnie zajęcia były poświęcone wydarzeniom/ happenignom, pracom, obrazom, akcjom -  zaskakującym, nieprzewidywalnych, bezsensownym czy też nienaturalnym wręcz ironicznym. I o ile jestem w stanie zrozumieć złamaną perspektywę wiszącej drabiny, odbijanie pinponga rakietką z dziurą czy też oglądanie filmu jako kliszy zapakowanej w torebkę foliową o tyle zatrzymywanie się nad kręgiem kamieni ułożonym z owalnych, nieregularnych kamieni jako wielkiego WOW jest już dla mnie o jeden krok za daleko.



A może nie jestem aż tak wrażliwa jak myślę i sztuka jest wszędzie wokoło? A może przesadzamy ze sztuką i żeby umieć docenić piękne rzeczy muszą być jednak oryginalne, niespotykane i zaskakujące. A może zwyczajnie się czepiam bo co jest punktem odniesienia w tym przypadku?
Tak mnie dziś wzięło na przemyślenia odnosi sztuki. Jedno jest pewne - dziecko zadowolone, zabawa przednia, przemyślenia z wystawy wyniesione :) Polecam gorąco tym co mają blisko :)


prezentacja naszej pracy :)



4 komentarze:

  1. ciekawie spędzony czas i na pewno z pozytkiem :)
    fajne takie zajęcia :)
    pozdrawiam
    AG

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł z tymi zajęciami, uczeniem dziecka pewnej estetyki i wrażliwości od małego. Sądzę, że w przyszłości też z Mają będziemy w takich rzeczach uczestniczyć bo przecież sztuka to jakże ważny aspekt życia i warto choć co nieco o niej wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tych zajęciach, ale my mamy trochę daleko. :-) Zbieram się też ze starszym synem do Teatru Baj. Ale to jest zawsze wybór: czy chcemy mieć trochę spokoju w domu czy wybrać się na prawie cały dzień poza dom. Nasza chęć spokoju czasem wygrywa z kreatywnymi propozycjami. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesli dziecko jest zadowolone to znaczy ze jest git :))) Ja osobiscie uwazam ze takie zajaceia to super sprawa :))

    OdpowiedzUsuń