piątek, 11 maja 2012

Małe miasto na Mazurach....

Każdy się już dzielił swoimi zdjęcia i doświadczeniami "majówkowymi", tym razem ja :) Wybrałam się na majówkę do rodzinnego miasta na Mazurach, spędziłam tam pierwsze 18 lat swojego życia. Ambitnie spakowałam samochód, spakowałam tysiąc niepotrzebnych rzeczy dla dzieci, zabawki, kocyki, autka, poduszki i tą całą "masakrę" podróżującej matki i ruszyłam...Nie było mnie w Olecku na dłużej niż 3 godziny przez ostatnie 4 lata... nie zwiedzałam, nie spacerowałam, nie rozmawiałam, nie robiłam zakupów itd.5 dni w mieście pokazało mi jak bardzo się wszystko zmieniło: miasto jest czyste, ładne architektonicznie, buduje nowe kompleksy sportowe, uruchomiło ścieżki zdrowia wokół jeziora, zadbało o plaże i deptak na plaże a nawet place zabaw dla dzieci... i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że ludzka mentalność w takich miastach się nie zmienia...

Dlaczego jest tak że we Francji, Włoszech czy Czechach nikt Ci nie zamknie knajpy przed nosem z komunikatem "dzisiaj zamykam wcześniej" jeżeli chcesz coś zjeść i jasno to komunikujesz? Dlaczego jest tak, że nikt nie powie, że wymyślam prosząc o drugi talerzyk w restauracji, żeby podzielić porcje obiadową dzieci? Dlaczego na Boga wszędzie wjadę wózkiem a w małym mieście nie - czy tam nie ma matek lub niepełnosprawnych? To tylko kilka przykładów przygód które mieliśmy :(

Olecko nigdy nie było miejscowością aktywną turystycznie mimo jeziora, lasów i pięknych okolic. Zawsze zastanawiałam się dlaczego? Tym razem jako "turystyka" patrząc na wiele rzeczy z boku chyba rozumiem dlaczego...

Mam nadzieję że i to się kiedyś zmieni podobnie jak architektura miasta, fontanna w parku czy dbanie o czystość chodników :) i mimo wszystko zapraszam Was serdecznie bo warto :)










2 komentarze:

  1. Ja już się czuję zaproszona :-) Ale mam nadzieję, że mentalność, szczególnie w tak pięknym i obleganym regionie, jak Mazury, także się zmienia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele zalezy od ludzi samych.. :-) Piekne zdjecia :-)

    OdpowiedzUsuń